Makaroniki z kremem kawowym


Trzy dni czekania, aż wysuszą się białka. Pięć minut odrysowywania kółek od nakrętki wody i machnięcie ręką po drugim rzędzie. Piętnaście minut miksowania, mieszania i wyciskania. Godzina czekania. Siedem minut pieczenia. W międzyczasie krem... Staranne odrywanie, smarowanie i sklejanie. Razem pół godziny. I są. Prawie w mgnieniu oka. 36 gotowych makaroników...
...za trzecim razem.



Przepis i niezastąpione informacje pochodzą ze strony Kuchnia Szczęścia.


Składniki:

100g blanszowanych migdałów (albo płatków migdałowych))
135g cukru pudru
70g białek liquefied (oddzielonych od żółtek i zostawionych na 3-5 dni)
35g cukru pudru
dodatki:
1 łyżeczka kawy mielonej
1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej (użyłam typu espresso)

Migdały zmiksować ze 135g cukru pudru, bardzo drobno. Najlepiej na początku w blenderze, a potem młynku do kawy. (Nie posiadam tego drugiego, więc musiało mi wystarczyć mielenie w blenderze.) Do powstałego w ten sposób tzw.tant-pour-tant można dodać suche dodatki smakowe, jak w tym wypadku kawę.
Białka, które suszyły się na blacie 3-5 dni ubić na średnio sztywno. Następnie dodać 35g cukru pudru i ubić na sztywno.
Do ubitych białek należy dodać tant-por-tant i całość szybko i sprawnie wymieszać. Masa w miarę mieszania robi się coraz płynniejsza, więc należy uważać. Nie może być ani za gęsta, przy podnoszeniu łyżki będzie się wtedy rwała dużymi grudami, ani zbyt płynna. Powinna lać się równomiernie, jak gęsta lawa. Można przeprowadzić próbę i wyłożyć jej niewielką ilość na talerzyk. Jeśli rozleje się bardzo delikatnie tworząc gładką powierzchnię to znaczy, że jest gotowa. Natomiast jeśli na powierzchni wciąż będą widoczne grudy to znaczy, że należy jeszcze ze 2 razy pomieszać całość łyżką.
Gotową masę przekładamy do rękawa cukierniczego i na przygotowaną wcześniej, wyłożoną pergaminem (najlepiej teflonowym) blachę wyciskamy krążki ok.2,5cm wielkości. Dla ułatwienia można przygotować sobie szablon z odrysowanymi (wydrukowanymi jak kto woli) kółkami i podłożyć go pod pergamin. Należy tylko pamiętać, by usunąć go przed włożeniem do piekarnika. Po wyciśnięciu wszystkich makaroników trzeba blachą delikatnie, ale stanowczo uderzyć o miękką powierzchnię (np.kanapę), by masa równomiernie się rozłożyła, a ewentualne czubeczki znikły.
Blachę odkładamy na 30-60 minut, by makaroniki podeschły i na ich wierzchu wytworzyła się cienka skorupka.
Piekarnik rozgrzewamy do 160 st C i pieczemy makaroniki przez 6-7 minut. Czas pieczenia może być różny, uzależniony jest od konkretnego piekarnika. Temperatura powinna być na tyle wysoka, by makaroniki szybko wystrzeliły do góry, ale nie mogą się zrumienić. Próbowałam wcześniej piec w 140-150 st C ok.10-12 minut, ale nie tworzyła się wtedy charakterystyczna dla makaroników falbanka.
Upieczone makaroniki zostawiamy do ostudzenia i delikatnie odrywamy od pergaminu. Najlepiej unosząc całość do pozycji pionowej i odrywając papier od boku makaroników. Gotowe makaroniki przekładać masą.


Krem kawowy:


1/2 (300g) kremu pâtissière
1 łyżka kawy rozpuszczalnej (użyłam typu espresso)

Krem  pâtissière:
(do makaroników wystarczy z połowy porcji)
6 żółtek
125g cukru pudru
40g mąki
500ml mleka
1 laska wanilii, rozcięta

Żółtka utrzeć w misce z 1/3 cukru pudru na puszystą masę. Dodać mąkę i dokładnie wymieszać.
Mleko zagotować w rondlu z pozostałą częścią cukru i laską wanilii. Po zagotowaniu zalać nim masę jajeczną, stale mieszając. Całość raz jeszcze przelać do rondla i przez cały czas mieszając trzepaczką doprowadzić do wrzenia. Gotować przez 2 minuty, a następnie przełożyć do miski. Podzielić na dwie części. Jedną wykorzystać do kremu kawowego, a drugą od razu dokładnie przykryć folią spożywczą, tak by dotykała powierzchni. Zapobiegnie to powstawaniu kożucha. Zimny krem można przechowywać w lodówce do 3 dni. Przed użyciem należy wyciągnąć strąk wanilii.

Komentarze

  1. gdyby nie te migdały to bym zrobiła, ale mój blender jest do kitu w tych sprawach. ciekawa jestem jak smakują.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiekne. Zawodowe wrecz. Nic, tylko pogratulowac!
    A co do odrysowywania kolek, widzialam takie specjalne maty do makaronikow, z kolkami wlasnie. Pomocna rzecz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygladaja bardzo smakowicie ! Swietnie nadaja sie na prezent !

    OdpowiedzUsuń
  4. jak to 3 dni czekania?!??!!? Ja czekam 1 h :P
    pozdrawiam ciepło i zapraszam do siebie,
    szana-banana
    www.gastronomygo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyglądają pięknie! Całkiem sporo zamieszania z nimi, ale dla takiego efektu naprawdę warto poświecić im trochę czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak się cieszę, że wyszły i aż mi ślinka cieknie na ich widok :)
    No to teraz fundamentalne pytanie - Jakie smaki kolejne? ;)
    Ostrzegam, makaroniki uzależniają, szczególnie gdy dasz je komuś w prezencie - nikt nigdy nie poprosi Cię o inny prezent :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, uzależniają :) Jest tyle radości przy ich robieniu, że praktycznie od razu myśli się o następnych...Różanych. Kurier przyniósł już wodę różaną i barwnik...

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i komentarze :)